Już prawie tydzień jesteśmy w Londynie. Muszę przyznać, że to ładne
miasto, ale z pewnością wolałabym zostać w Polsce, gdzie są moi znajomi i
mój chłopak. Dziś Sebastian ma do mnie przylecieć i razem trochę zwiedzimy
Londyn, później to raczej ja będę przyjeżdżać do Polski, bo mi ma kto
zafundować bilet.
Moja siostra- Emilka cały czas skacze z radości, że jesteśmy w obcym kraju. Jej humor zaczął mi się trochę udzielać i chyba tylko dzięki niej nie siedzę cały czas zalana łzami. Ostatnio, gdy widziałam się z Sebkiem miałam całe zapuchnięte oczy. Dziś zrobiłam sobie makijaż i nie zamierzam znowu rozmazywać go łzami. Pewnie jakbym kolejny raz wyglądała jak potwór, to Sebastian w końcu by się wystraszył i by ode mnie uciekł. Za dwadzieścia minut przylatuje jego samolot, więc jadę już z tatą na lotnisko.
Wreszcie jesteśmy sami, wcześniej Emilka w ogóle nie chciała nas zostawić, bo bardzo lubi Sebka. Zwiedzanie zaczęliśmy od London Eye. Na początku nie chciałam się zgodzić, ale nie mogłam odmówić temu słodziakowi:
- Ostrzegam, że mam lęk wysokości i pewnie jak to się zacznie kręcić to będę piszczeć.
- Okej, spoko, lubię jak piszczysz, tak zabawnie wtedy wyglądasz.
- Ciekawe, czy będzie Cię to tak bawić, jak zacznę na Ciebie rzygać.
- Gwarantuję Ci, że nie zaczniesz, nigdy po takich rzeczach nic Ci się nie dzieje, poza tym to koło kręci się bardzo wolno.
Zobaczyliśmy jeszcze Buckingham Palace i Big Ben, później poszliśmy na kolację do restauracji i wróciliśmy do domu. Przez długi czas nie mogłam wygonić Sebka ode mnie z pokoju, ale w końcu się udało i poszliśmy spać.
Obudziłam się i zobaczyłam stojącego nade mną Sebastiana, trzymał w rękach talerz i kubek.
- O dziękuję, zrobiłeś mi śniadanie?
- Nie, to Twoja mama, ja tylko przyniosłem. Nie jestem taki zdolny, a wolałbym, żeby Ci smakowało.
- Następnym razem chcę spróbować czegoś, co Ty zrobisz. Mamy na dzisiaj jakieś plany?
- Na razie nie. Co chciałabyś robić?
- Hmmm... jeszcze nie wiem. A Ty nie masz żadnego pomysłu?
- Może zostaniemy w domu, bo wczoraj trochę się nachodziliśmy? Emilka już się pytała, czy będziemy się z nią bawić.
- To może chwile się z nią pobawimy, a na później jeszcze coś wymyślimy?
Zajęliśmy się trochę Emilką, a później upiekliśmy razem ciasteczka i zajadaliśmy je leżąc na łóżku i rozmawiając. Nieźle się przy tym uśmialiśmy. Zjedliśmy jeszcze obiad, a teraz jesteśmy na lotnisku i musimy się żegnać.
- Wziąłeś wszystko?
- Tak.- odparł troszkę zażenowanym głosem.
- Na pewno? Telefon, portfel, dokumenty? Resztę, jak coś, to Ci przywiozę...
- Okej, mam wszystko, zachowujesz się jak moja mama.
- Po prostu się o Ciebie martwię.
- Wolę jak się nie martwisz, bo takim zachowaniem, jak teraz, mnie wkurzasz.
- Ty też mnie czasem wkurzasz, ale jakoś na Ciebie nie wrzeszczę!
- No właśnie pokazałaś, jak nie wrzeszczysz.
Wzięłam głęboki oddech i policzyłam w myślach do dziesięciu, żeby się uspokoić:
- Sebastian, nie kłóćmy się, proszę...
- I nagle taka miła się zrobiłaś?!
- Sebek, proszę Cię, mój tata może to wszystko słyszeć.
- No i co z tego? Poza tym nie chcesz się ze mną kłócić tylko dlatego, że twój tata nas słyszy?!
- Przecież wiesz, że nie...
- To dlaczego?
- Bo Cię kocham.
- No dobra...
- Chyba musisz już iść, bo się spóźnisz.
- Czyli za tydzień Ty do mnie przylecisz?
- Tak. Będę tęsknić.
- Ja też. Pa...- cmoknął mnie w policzek i poszedł.
Wsiadłam do samochodu taty i pojechaliśmy. Przez połowę drogi nie rozmawialiśmy, dopiero tera spytałam:
- Słyszałeś, jak się kłóciliśmy?
- Yhm...
- No wiesz, wszyscy czasem się kłócą. Sebastian trochę mnie wkurzył, ale już jest wszystko w porządku.
- Okej, Magda, rozumiem, przecież nie musisz mi się tłumaczyć.
- Dzięki tato.
I przez resztę drogi jechaliśmy już w milczeniu.
poniedziałek, 17 grudnia 2012
niedziela, 2 grudnia 2012
Rozdział 1
Mam na imię Magda i mieszkam w Krakowie. Mam 170cm wzrostu, ale mogłabym być trochę chudsza, chociaż nie narzekam. Mam w miarę długie, dość kręcone, brązowe włosy i niebieskie oczy. Chodzę do drugiej liceum, II LO. Autobusem mam tam jakieś 20 minut, więc nie jest źle. Właśnie zaczynają się ferie zimowe, więc wracam do domu, a później spotykam się z moim chłopakiem.
Weszłam do domu i od razu powitała mnie mama i chyba bardzo ucieszyła się, że wróciłam.
- Cześć córeczko, jak dobrze, że wróciłaś. Zostaw u siebie w pokoju rzeczy i jak najszybciej przyjdź do nas.
- Dobrze już idę.- zostawiłam rzeczy w pokoju i zeszłam na dół- No dobra, to o co chodzi?
- Podpisałem kontrakt z pewnym zespołem- mój tata miał studio nagrań i współpracował z dość sławnymi polskimi zespołami- Tylko tym razem jest to brytyjski i będę musiał wyjechać do Londynu.
- Tato przecież możesz im odmówić.
- To dla mnie wielka szansa. To bardzo sławny zespół, One Direction, znasz prawda?
- No słyszałam kilka ich piosenek, są nawet spoko.
- Teraz będą nagrywać nową płytę i chcą to zrobić w moim studiu.
- I jak długo Cię nie będzie w domu?
- Ustaliliśmy z mamą, że wszyscy przeprowadzimy się do Londynu, przynajmniej na rok, a później zobaczymy, jak sprawy się potoczą.
- Co?! Na pewno nie możesz zrezygnować?
- Kochanie, wiesz, że mama teraz straciła pracę, a na naszym utrzymaniu są jeszcze dziadkowie. Potrzebujemy więcej pieniędzy.
- I ty się na to zgodziłaś?!- teraz zwróciłam się do mamy, a ona tylko przytaknęła głową- Córeczko proszę zacznij się już pakować, bo w poniedziałek wyjeżdżamy.- Dzięki, że zapytaliście mnie o zdanie!- krzyknęłam i zapłakana pobiegłam do swojego pokoju.
Na 18:00 jestem umówiona z Sebastianem. Już jest 17:30, a ja wyglądam okropnie. W takim stanie nie mogę wyjść na ulicę. Wysłałam mu sms-a, że bardzo przepraszam, ale nie mogę wyjść z domu i żeby przyszedł do mnie. Pół godziny później Sebek wszedł do mojego pokoju. Mój chłopak jest wysokim, niebieskookim blondynem, dobrze się ubiera i jest ode mnie rok starszy. Jest bardzo towarzyski, ale lubi też pobyć sobie czasem ze mną sam na sam.
- Hej, Magda co jest?
- W poniedziałek wyjeżdżamy do Londynu.
- Nie cieszysz się?
- I będziemy tam co najmniej cały rok, bo mój tata podpisał kontrakt z jakimś sławnym zespołem.
- Ojoj, to rzeczywiście kiepsko...
- Co będzie z nami?
- Może uda nam się spotykać w każdy weekend?
- Może... ale wiesz ile kasy idzie na bilet na samolot?
- Sporo. A ci goście, co zatrudnili twojego tatę nie będą płacić za wasze bilety? Nie wiem. Spytam później tatę. Ale w ferie rodzice mówią, że będziemy urządzać dom i żebym nic nie planowała. Chociaż w weekendy może dadzą trochę luzu...
- Nie martw się, jakoś to przeżyjemy, a na wakacje wybierzemy się gdzieś razem.- Od jakiegoś czasu mnie obejmował, ale teraz przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej.
- Kocham Cię- szepnął mi do ucha
- Ja Ciebie też i nie wyobrażam sobie pięciu dni w każdym tygodniu bez Ciebie.
- Jakoś damy radę.- uśmiechnął się smutno i pocałował mnie w czoło.
Położyliśmy się na łóżku. On położył głowę na moim brzuchu, a ja wplotłam palce w jego włosy. Długo tak leżeliśmy, w milczeniu. Zrobiło się późno i Sebastian musiał już iść.
- Pa Kochanie i spytaj tatę o te bilety na samolot.
- Okej spytam.- pocałował mnie delikatnie w usta, a ja odwzajemniłam jego pocałunek.
Później jeszcze raz mocno mnie przytulił i powiedział, że jutro przyjdzie i pomorze mi się pakować, a w niedzielę wyskoczymy gdzieś razem. I poszedł...
_______________________
Wiem, że trochę krótki i mało ciekawy. Później powinno dziać się więcej. Mam nadzieję, że następne rozdziały wyjdą mi lepiej. Jeśli chociaż 10 osób skomentuje ten rozdział to będę bardzo szczęśliwa...
Subskrybuj:
Posty (Atom)