niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 6

      Obudziłam się o  dziewiątej, czyli mam jeszcze godzinę do spotkania z chłopakami. Moja kochana siostrzyczka oczywiście nie mogła się powstrzymać przed powiedzeniem rodzicom o tym, że zemdlałam, więc po powrocie od razu musiałam iść spać. W sumie to może dobrze, bo przynajmniej czuję się wypoczęta. Na śniadanie do kuchni zeszłam w piżamie, gdyż jak na razie nie mam pomysłu w co się ubrać. Zjadłam chrupki z mlekiem, zresztą jak zwykle, rano nigdy nie mam czasu na nic innego. Mam jeszcze czterdzieści pięć minut, więc powinnam zdążyć. Po pięciu minutach spędzonych przed szafą wybrałam kremowe rurki, czarną koszulę bez rękawów, na to jeśli będzie mi zimno włożę jakiś sweterek, pewnie ten w kwiatki, chyba że się rozmyślę. Z wybranym zestawem ruszyłam do łazienki. Wzięłam jak na mnie szybki - dwudziestominutowy prysznic. Ubrałam się, zrobiłam makijaż, włosy pozostawiłam naturalnie kręcone, włożyłam jeszcze kolczyki. Gdy spojrzałam na zegarek byłam z siebie dumna, gdyż zostało mi jeszcze pięć minut - spokojnie się wyrobiłam, a nie zdarza mi się to zbyt często. Gotowa zeszłam na dół, poczekam tutaj na chłopców. Czekam już piętnaście minut, a ich dalej nie ma. am nadzieję, że przyjdą. Nie wiadomo ile jeszcze będę musiała czekać, więc może poczytam. Nie zdążyłam nawet otworzyć książki, a już usłyszałam dzwonek. Szybko rzuciłam się w stronę drzwi, bo strasznie się cieszyłam, że przyszli i nie potwierdziły się moje obawy:
- Hej chłopcy! Wyspaliście się po wczorajszym dniu?
- Tak, jest okej - uśmiechnął się blondyn.
- No niezbyt - w tym samym czasie powiedział Zayn.
- Magda strasznie Cię przepraszamy, że się spóźniliśmy, musieliśmy czekać na Zayna, bo strasznie długo siedział przed lustrem.
- Nie ma sprawy, to tylko dziesięć minut, wchodźcie. Wy wszyscy mieszkacie w jednym domu?
- Nie, mieszkamy osobno, tylko wczoraj chłopaki spali u mnie, bo po koncertach zwykle tak robimy, że  śpimy u któregoś wszyscy razem - wyjaśnił Liam.
- Magda to dla ciebie, za to, że wczoraj zemdlałaś - mówiąc to Lou  wręczył mi piękny bukiet kwiatów.
- O, dziękuję Lou, jest śliczny! Ale nie musiałeś mi go dawać, to przecież nie twoja wina.
- No właśnie Zayn mówi, że moja, a ja wolę choć trochę odciążyć sumienie nawet jeśli to nie przeze mnie. A te kwiaty i tak nie były warte tyle co twój uśmiech.
- Lou spokojnie, nawet jeśli to przez ciebie zemdlałam, to to już nie musisz mi tak słodzić, wystarczająco mi to wynagrodziłeś kwiatami, są naprawdę cudowne. No i poza tym to ty mnie uratowałeś od tłumu skaczących dziewczyn jak leżałam na ziemi, więc wszystko jest w porządku, pewnie teraz to nawet ja powinnam ci się jakoś odwdzięczyć... A gdzie Harry?
- Wiesz Harry trochę się wykręcał jakimiś głupimi rzeczami i wrócił już do swojego domu. Bardzo cię za niego przepraszam - Liam zrobił smutną minę.
- Szkoda, no ale sama pewnie sobie na to zasłużyłam.
- Czemu tak myślisz? - spytał zaniepokojony Niall.
- Pewnie nie jestem pierwszą dziewczyną, która na waszym koncercie zemdlała. To musi być trochę wkurzające jak fanki na wasz widok czy pod wpływem waszych głosów albo zachowania mdleją.Widocznie zrobiłam na Harrym złe wrażenie, więc wolałby się ze mną nie zadawać.
- Ja akurat nawet to lubię albo to jak przyłapuję jakąś dziewczynę na tym, że się na mnie gapi, to jest świetne! Chociaż rzeczywiście Harrego to chyba irytuje. Nie martw się, jeszcze się do ciebie przekona - powiedział Zayn.
- Dobra to mamy na dziś jakieś plany?
- Może Hyde Park, Tamiza? Zgaduję, że Big Ben, Buckingham Palace już widziałaś? - kiwnęłam potwierdzająco głową - Na London Eye też już byłaś? - pierwszą propozycję podał Niall.
- Może być. Tak, właśnie w tych trzech miejscach byłam już z Sebastianem - mówiąc to trochę się skrzywiłam.
- A Sebastian to ten twój chłopak z Polski? Nie wiem jak można być tak głupim, żeby zrywać z taką cudowną dziewczyną jak ty. On nie był ciebie warty. Nie wiem co bym mu zrobił, gdybym go spotkał.
- Louis on wcale nie był taki zły. Poza tym już się tak strasznie tym nie przejmuję, bo poznałam was.
- W takim razie postaramy się zrobić tak, żebyś niedługo całkiem o nim zapomniała albo po prostu żebyś nie żałowała tego rozstania - odparł zadowolony Niall - A możemy jeszcze coś zjeść? Trochę już zgłodniałem.
- Jasne. Wszyscy chcecie jeść?
- Nie, raczej tylko Niall jest wiecznie głodny - powiedział Liam.
- Okej, to na co w takim razie masz ochotę?
- Zjem wszystko. A co macie?
- Hmm... mogę ci zrobić jajecznicę i do tego jakąś bułkę albo dwie? Możesz sobie zrobić z czym chcesz.
- Wolałbym dwie bułki, mogę?
- Pewnie, lodówka jest do twojej dyspozycji!
- Magda uważaj co mówisz, bo później nie będziecie mieć czego jeść - ostrzegł Zayn.
- Niall to jakbyś mógł to nie zjedz wszystkiego.
- Obiecuję, że coś dla was zostawię.
- Dobra Magda, opowiadaj jak wrażenia po wczorajszym koncercie.
- No nie był najgorszy - chłopcom od razu zrzedły miny, a ja nie mogłam powstrzymać się od śmiechu - nie no żartuję, byliście cudowni! To najlepszy koncert na jakim kiedykolwiek byłam! W ogóle nie spodziewałam się, że jesteście tak dobrzy w tym co robicie. Choeografię też mieliście fajną, nawet to opanowaliście, brawo! Jesteście lepsi od wszystkich polskich zespołów, jakie znam. Nawet Emilka wczoraj chodziła cały czas po domu, śpiewając refren "One thing".
- Bardzo się cieszę, że wam się podobało. Jak chcesz częściej możesz wpadać na nasze koncerty - powiedział Liam.
- Dzięki, na pewno skorzystam z zaproszenia. Niall kończysz?
- No już prawie.
- To ja idę na górę po płaszczyk i torebkę, poczekajcie chwilkę.

       Po pięciu minutach wyszliśmy z domu. Zdecydowaliśmy się na przejażdżkę metrem, dopiero trzeci raz miałam okazję nim jechać. W Krakowie zawsze jak sama jeździłam tramwajem do szkoły strasznie chciało mi się spać, za to tutaj niemal przez całą drogę śmiałam się z chłopakami. Przejażdżka zatem minęła nam bardzo szybko. Wysiedliśmy z metra i po chwili zobaczyłam przed sobą Tower Bridge. Nie czekając na chłopców pobiegłam w jego stronę i zatrzymałam się dopiero na środku mostu. Z powodu zachwytu nawet nie odczuwałam zmęczenia biegiem. Ten most był taki olbrzymi i cudowny.  Najbardziej podobały mi się te dwie wieże. Cała budowla była koloru niebieskiego, białego i czerwonego:
- Co? Podoba się? - spytał Louis, nawet nie zauważyłam jak chłopcy przyszli.
- Piękny jest. Macie czym się tu chwalić.
- No mamy, ale pewnie u ciebie, w Krakowie też jest kilka ładnych miejsc.
- Magda a wiesz w ogóle skąd wzięły się te wieże? - spytał blondyn.
- Nie, a skąd?
- Otóż gdy parlament  rozpatrzał projekt dotyczący budowy drugiego mostu nad Tamizą, zarząd zamku Tower of London zgłaszał jakieś zastrzeżenia. Dlatego postawiono warunek, że styl mostu miał harmonizować się ze stylem zamku. Warunek oczywiście spełniono no i nazwa "Tower Bridge" również wzięła się od Tower of London.
- Niall, jaki ty jesteś mądry!
- Dzięki, ale wiem to tylko dlatego, że Tower Bridge to mój ulubiony obiekt w Londynie.
- A po tamtych kładkach u góry można chodzić?
- Pewnie można, ale z tobą to wolałbym nie ryzykować, bo jeszcze z zachwytu nad czymś zemdlejesz i spadniesz - zażartował Zayn.
- Hahaha bardzo śmieszne, ale może rzeczywiście lepiej nie, bo mam lęk wysokości.
- Cały czas patrzysz na most czy zdążyłaś się już zorientować, że za tobą jest jeszcze rzeka?
- Nie można się nacieszyć widokiem takiej ładnej budowli? W Krakowie wszystkie mosty są do siebie podobne i takie zwykłe - dopiero teraz odwróciłam się, by spojrzeć na Tamizę. Była bardzo ładna, ale nie robiła na mnie takiego wrażenia jak most. Tamiza i Wisła jak dla mnie nie różniły się jakoś bardzo od siebie.

       Po jakimś czasie opuściliśmy Tower Bridge, chłopcy obiecali mi wybrać się tam jeszcze kiedyś wieczorem. Podobno wtedy most jest oświetlony i widać z niego London Eye oraz inne budynki w różnych kształtach, na przykład cygara. Do Hyde Parku pojechaliśmy taksówką. Taksówkarz nie był zbytnio zadowolony ze swoich klientów, bo robiliśmy spory hałas. Raz upomniał się nawet o ciszę, ale niezbyt to poskutkowało. Chłopcy jednak wynagrodzili mu to dodatkową zapłatą, więc miło nas pożegnał. Wysiedliśmy z taksówki i usłyszałam pisk nastolatek biegnących w naszą stronę. Na początku trochę przestraszyłam się, że coś się stało, lecz po chwili uświadomiłam sobie z kim tu przyjechałam. No tak, One Direction - chłopcy, o których marzą miliony dziewczyn. Na szczęście było ich tylko kilkanaście, więc czekałam około dziesięciu minut. Chłopcy zrobili sobie z każdą zdjęcie, autograf i gotowe. Niall upomniał się jeszcze o obiad, bo był już strasznie głodny. W sumie to każdemu chciało się jeść. W pobliżu nie było żadnego Nando's, więc poszliśmy do pizzerii. Nasz głodomór całą pizzę zjadł sam, a my mieliśmy po jednej na dwie osoby. Ja zjadłam dwa i pół kawałka, czuję się strasznie napchana. Niall gdzie ty to wszystko mieścisz? Po parku pochodziliśmy ze dwie godziny. Chłopcy zadawali miliony pytań związanych z Polską. Na większość z nich na szczęście byłam w stanie odpowiedzieć. Chłopcy opowiedzieli mi też trochę o sobie i swoich rodzinach, ale tylko troszkę, bo bardziej zainteresowali byli moją historią. Niestety później musiałam się już zbierać, bo czekał na mnie jeszcze kościół. Umówiłam się z chłopakami, że wieczorem zadzwonię i jakoś się umówimy.


_______________
Hej Misiaczki ;* Nie jestem za bardzo zadowolona z tego rozdziału, ale mam nadzieję, że choć troszkę wam się spodoba ;) Jak macie do niego jakieś uwagi to piszcie, chętnie przyjmę. Dziękuję za wszystkich nowych obserwatorów, nawet nie wiecie jak się cieszę! <33
PS: Jeśli ktoś nie ma żadnego konta to teraz już może komentować jako anonim xx
Miłego końca weekendu i powodzenia jutro w szkole <3