Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi:
- Proszę.
Z drugiej strony usłyszałam jakieś szmery, ale w końcu drzwi się otworzyły. Nie zobaczyłam jednak rodziców, lecz pięciu roześmianych chłopców. Ich uroda była powalająca, dwóch z nich było trochę do siebie podobnych. O mało nie zemdlałam na ich widok, ale przypomniałam sobie, że jesteśmy w moim pokoju i w ogóle nie wiem, co oni tu robią, i przez nich się obudziłam - zaczęłam się złościć. O nie! Tych pięciu bogów zobaczyło mnie w piżamie!
- Liam - odezwał się pierwszy z nich po angielsku. Na szczęście najprostsze zdanie byłam jeszcze w stanie zrozumieć.
- Zayn - powiedział czarnuszek z nienagannie ułożona fryzurą.
- Harry - loczek uśmiechnął się powalająco.
- Louis - o nie, nie dość, że z wyglądu podobny do Liama to jeszcze imię niewiele się różni. Pewnie zaraz ich ze sobą pomylę, różnią się tylko kolorem oczu no i Louis jest chyba bardziej pociągający.
- Niall - uroczy, niebieskooki blondyn z pewnością był lepszy od Sebastiana.
Co ja robię?! Jeszcze przed chwilą byłam załamana zerwaniem Sebka, a teraz zapominam o nim i zachwycam się urodą pięciu innych chłopców, twierdząc, że są od niego lepsi.
- Magda - podałam każdemu po kolei dłoń, za każdym razem czując przyjemne dreszcze na całym ciele - Co robicie u mnie w pokoju i to tak wcześnie?
- Jest już dwadzieścia po pierwszej, myśleliśmy, że nie będziesz spała, przepraszamy - powiedział łagodnie Liam.
- Dlaczego do mnie przyszliście?
- Twój tata nas zaprosił - odezwał się Harry.
- Co?! Mój tata was zna?
- No, tak się składa, że z nami pracuje - odpowiedział Zayn i teraz dopiero sobie przypomniałam, że tata podpisywał umowę z One Direction. No tak, przecież już widziałam te buźki w gazetach i w telewizji, gdy mi się nudziło i oglądałam wszystkie teledyski, jakie leciały, ale na żywo wyglądają milion razy lepiej! no jasne, na ich widok wyparował mi cały mózg, jeśli w ogóle kiedyś go miałam.
- Rzeczywiście. Jesteście One Direction, prawda?
- Tak, nie znałaś nas wcześniej? - zapytał bardzo zdziwiony i nieco urażony Zayn.
- Nie no kojarzę was, nawet dwa razy widziałam wasz teledysk. Pójdę się ubrać, chyba, że się spieszycie i musicie już iść?
- Nie, pewnie idź się przebrać, poczekamy tutaj - powiedział szybko Louis.
Poszłam do łazienki i ubrałam jedne z ładniejszych ubrań, jakie miałam w szafie. Włosy nie chciały mi się ułożyć, więc szybko je wyprostowałam. Zrobiłam sobie jeszcze makijaż dokładniejszy niż zwykle i wyszłam z łazienki. Od tygodnia nie przejmowałam się tak bardzo swoim wyglądem i nawet się nie malowałam, bo wiedziałam, że prędzej czy później i tak się rozmażę.
- Ładnie wyglądasz - powiedział Harry.
- Dzięki - uśmiechnęłam się nieśmiało - więc po co tu przyszliście?
- Słyszeliśmy od twojego taty, że raczej nie masz na dzisiaj żadnych planów i pomyśleliśmy, że może miałabyś ochotę wybrać się na nasz koncert, wstęp oczywiście masz za darmo? - wyjaśnił Liam.
- A powiedział wam może czemu nie mam planów i dlaczego przydałoby się mnie wyciągnąć z domu?
- Nie, nic o tym nie słyszałem - powiedział Zayn. - A można wiedzieć?
- To dobrze, hmm wolałabym nie mówić.
- Proszę - zrobił takie słodkie oczka.
- No dobrze, chłopak mnie rzucił.
- Co ciebie, taką ładną dziewczynę?! Czemu?
- On mieszka w Polsce i twierdzi, że tak będzie lepiej, bo cały czas tęskni, a tak to po jakimś czasie przestanie - no fajnie, dopiero ich poznałam, a już się zwierzam.
- Nie martw się, my ci go zastąpimy, jesteśmy lepsi od niego.
- Jaka skromność!
- Magda, to możemy liczyć na twoja obecność podczas koncertu? - spytał Louis, ze słodkim akcentem wymawiając moje imię.
- Jasne, tylko gdzie i kiedy?
- O siódmej, daliśmy twojemu tacie adres i powiedział, że jak będziesz chciała to Cię podwiezie. Jeśli twoja siostra ma ochotę to też możecie ją wziąć - powiedział Liam. Zauważyłam, że we wszystkim to on jest najbardziej zorientowany.
- Dzięki, na pewno przyjdę.
- My się chyba już musimy zbierać.
- Okej, to pa.
- Mam nadzieję, że Ci się spodoba - wreszcie odezwał się Niall.
- Jeśli nie masz nic przeciwko temu, to jutro możemy wpaść i opowiesz nam jak ci się podobało - dodał Louis.
- Dobra, pa, powodzenia!
- Pa.
Chłopcy wyszli, a ja poszłam do pokoju Emilki:
- Hej mała, słyszałaś już coś o koncercie One Direction?
- No tata mi mówił, że jakbym chciała i ty pójdziesz to ja też mogę.
- To co, chcesz iść ze mną?
- No pewnie.
- Masz w co się ubrać, czy idziesz ze mną na zakupy?
- Mam tę sukienkę, co mama mi jeszcze w Polsce kupiła, ale mogę z tobą iść.
- Dobra to za pięć minut wychodzimy.
Na zakupach kupiłam sobie krótką, kremowa sukienkę bez ramiączek i pasujące do niej szpilki. Mała nie narzekała, bo widocznie cieszyła się, że wreszcie spędziłam z nią trochę czasu, poza tym kupiłam jej spódniczkę, która bardzo jej się podobała. Gdy wróciłyśmy do domu miałyśmy już tylko godzinę do wyjścia. Szybko połknęłyśmy obiad i poszłyśmy się przygotować. Wzięłam krótki prysznic, ubrałam sukienkę, przeciągnęłam kilka razy prostownicą po włosach, zrobiłam sobie makijaż pasujący do stroju, wpięłam kwiatek we włosy. Jeszcze tylko szpilki, płaszczyk, kopertówka i będę gotowa.
_______________
Rozdział specjalnie dla mojej kochanej Anity (@KeepCalm165916) która wczoraj obchodziła swoje 16 urodzinki <3 jeśli ktoś jej jeszcze nie złożył życzeń to szybko do dzieła! Miałam wczoraj dodać ten rozdział, ale niestety mi się nie udało, przepraszam xx Wszystkiego najlepszego Miśku <333
poniedziałek, 14 stycznia 2013
niedziela, 6 stycznia 2013
Rozdział 3
Jestem w samolocie. Mój lot do Krakowa trwa już pół godziny, czyli zostały mi jeszcze jakieś dwie. Strasznie tu nudno. Muszę wymyślić sobie jakieś zajęcie, żeby zabić czas, bo już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę Sebastiana. Wiem, że lot samolotem jest o wiele krótszy niż jazda autem, ale i tak mi się dłuży. Może jeśli pomyślę trochę o tym, jak moglibyśmy z Sebastianem spędzić dzisiaj czas, to zasnę. Mam nadzieję, że nie jest już zły z powodu naszej ostatniej kłótni. przez ten tydzień w ogóle się ze mną nie kontaktował, tylko wczoraj napisał SMS-a żeby spytać się, o której będę w Krakowie i czy nie zmieniłam planów na dzisiaj. Sebek nie potrafi długo się gniewać, więc pewnie wszystko będzie już w porządku.
Obudził mnie głos stewardessy informujący, ze zbliżamy się do lądowania i należy zapiąć pasy. Po chwili odbierałam już swój bagaż. Odzyskawszy walizkę zobaczyłam w dali zbliżającego się do mnie Sebka, więc przyspieszyłam kroku, by jak najszybciej się z nim spotkać. Byliśmy już naprzeciwko siebie, ale zauważyłam, że mój chłopak ma smutną minę:
- Haj Miśku, co jest?- chciałam go pocałować, lecz odwrócił głowę i tylko cmoknęłam jego policzek.
- Musimy pogadać. Jesteś głodna? Gdzie chciałabyś iść?
- Nie, nie jestem. Może przejdziemy się po parku?- naszym ulubionym parkiem był Park Jordana, więc nie musiałam mówić konkretnej nazwy, a Sebastian i tak wiedział, o który mi chodzi.
Podjechaliśmy tam jego autem, dlatego nie zajęło nam to zbyt dużo czasu. Przez całą podróż nie odzywaliśmy się do siebie. Dopiero teraz, gdy dotarliśmy Sebek się odezwał:
- Jak tam rodzina i Londyn?- pewnie powiedział to tylko po to, żeby przerwać ciszę.
- Nawet zaczęłam trochę więcej wychodzić do ludzi, tata wypchnął mnie z domu, żebym zaczęła przyzwyczajać się do tego, że muszę będę musiała po angielsku, bo w poniedziałek zaczynam szkołę. Rodzina cały czas podekscytowana Londynem. Tata teraz codziennie uczy Emilkę angielskiego, bo poziom trzecioklasistki jest marny, ale od przyszłego tygodnia jakaś pani będzie do niej przychodzić. A jak twoja rodzina? Coś z nią nie tak? Dlatego jesteś taki smutny?
- Nie, z moją rodziną wszystko w porządku, nic ciekawego, po staremu. Musimy pogadać, wolałbym, żebyśmy usiedli na ławce.
- Przecież rozmawiamy. No dobra, o co chodzi?
- Dużo myślałem o naszym związku. To trochę trudne, gdy Ty jesteś w Londynie, a ja w Polsce i przez cały tydzień za Tobą tęsknię, jestem w złym nastroju.
- Jak będzie tylko jakieś dłuższe wolne to na pewno przyjadę do Polski i spędzimy ze sobą trochę więcej czasu, a trudności są przecież po to, żeby je pokonywać.
- No tak, ale jak zacznie Ci się szkoła, to pewnie nie będziesz mogła przyjeżdżać w każdy weekend i może być nawet tak, ze nie będziemy się widzieć przez miesiąc.
- Myślę, że tak nie będzie, poza tym przecież jeślibyś chciał to moglibyśmy codziennie gadać przez telefon. W zeszłym tygodniu dzwoniłeś, ale okej, do czego zmierzasz?- odburknęłam, bo miałam już sporą gulę w gardle.
- Po każdym moim telefonie, jak już skończyliśmy rozmawiać, tęskniłem jeszcze bardziej, dlatego teraz nie dzwoniłem. Uważam, ze lepiej byłoby dla nas, jakbyśmy przestali się spotykać...
- Aha , czyli zrywasz ze mną?- łzy napłynęły mi do oczu.
- No tak jakby na to wychodzi, ale to dla naszego dobra.
- Już mnie nie kochasz? Możesz mi to powiedzieć, a nie wymyślać historyjki o tym, że jest Ci beze mnie źle i tak będzie lepiej.
- Magda to nie jest tak, że Cię nie kocham, tylko chcę dla nas bobrze. Teraz trochę pocierpimy i po chwili przejdzie.
- Myślisz, że pogodzenie się ze stratą Ciebie przyjdzie mi łatwo?!
- Nie, mi tez nie, ale później będzie nam już o wiele łatwiej.
- Wątpię... To z powodu jakiejś innej dziewczyny?
- Przecież mówię Ci, że nie... Oczywiście ten weekend możemy jeszcze spędzić razem, możesz u mnie spać, nie mogę Cie zostawić na pastwę losu.
-Nie musisz się nade mną litować, poradzę sobie. Pójdę na lotnisko, może uda mi się złapać jeszcze dzisiaj jakiś samolot do Londynu.
- Magda naprawdę możesz zostać u mnie do jutra.- złapał moją rękę.
- Puść mnie! Nie chcę twojej pomocy, chcę jak najszybciej być w domu.
- Jesteś pewna?
- Niczego teraz bardziej nie pragnę niż położyć się w swoim łóżku i zasnąć.
- Dobra, ale pozwól się chociaż odwieźć na lotnisko.
- Poradzę sobie, pojadę autobusem.
- Nie puszczę Cię, jeśli nie pozwolisz mi się odwieźć.
- Okej, ale później od razu schodzisz z moich oczu. Zgadzam się tylko dlatego, że nie chcę dłużej Cię dotykać.
Wsiedliśmy do samochodu. Przez całą drogę gapiłam się przez okno, udawając, że są tam bardzo ciekawe widoki, bo nie chciałam, żeby Sebek widział moje łzy. Akurat, gdy dojeżdżaliśmy udało mi się trochę opanować i przestałam płakać. Podeszłam do kasy, udało mi się wykupić jeden z ostatnich biletów. Samolot miałam za dwie godziny, Sebastian chciał ze mną poczekać, ale zdecydowanie wolałam zostać sama, niż być w jego towarzystwie i jakoś udało mi się go przekonać, żeby pojechał do domu. Obiecałam mu tylko wysłać SMS-a jak będę już w domu. Teraz czekając na samolot, usuwałam wszystkie zdjęcia z Sebastianem, jakie miałam w telefonie.
Weszłam do domu głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Rodzice trochę się przestraszyli, bo na pewno nie spodziewali się, że to mogę być ja:
- Magda co się stało? Czemu tak wcześni wróciłaś? Miałaś być dopiero jutro.- spytała dalej trochę przestraszona mama.
- Nic.
- Musiało się coś stać, skoro jesteś już w domu.
- Sebek ze mną zerwał. Wystarczy?
- To już nigdy się z nim nie pobawię?- spytała cicho Emilka.
- Na to wygląda, że nie.- i mała zaczęła płakać.
Poszłam do swojego pokoju, wysłałam krótkiego SMS-a do Sebka, że już jestem, po czym usunęłam jego numer i rzuciłam się na łóżko. Przez jakiś czas płakałam. Wzięłam prysznic, trochę się przy tym uspokajając i poszłam spać.
_____________
Ten rozdział jest trochę dłuższy. Mam nadzieję, że choć troszkę Wam się spodoba. Jeśli tak to bardzo ucieszyłby mnie nawet bardzo krótki komentarz, bo piszę to dla Was i chciałabym wiedzieć, czy warto i co o tym myślicie xx
Obudził mnie głos stewardessy informujący, ze zbliżamy się do lądowania i należy zapiąć pasy. Po chwili odbierałam już swój bagaż. Odzyskawszy walizkę zobaczyłam w dali zbliżającego się do mnie Sebka, więc przyspieszyłam kroku, by jak najszybciej się z nim spotkać. Byliśmy już naprzeciwko siebie, ale zauważyłam, że mój chłopak ma smutną minę:
- Haj Miśku, co jest?- chciałam go pocałować, lecz odwrócił głowę i tylko cmoknęłam jego policzek.
- Musimy pogadać. Jesteś głodna? Gdzie chciałabyś iść?
- Nie, nie jestem. Może przejdziemy się po parku?- naszym ulubionym parkiem był Park Jordana, więc nie musiałam mówić konkretnej nazwy, a Sebastian i tak wiedział, o który mi chodzi.
Podjechaliśmy tam jego autem, dlatego nie zajęło nam to zbyt dużo czasu. Przez całą podróż nie odzywaliśmy się do siebie. Dopiero teraz, gdy dotarliśmy Sebek się odezwał:
- Jak tam rodzina i Londyn?- pewnie powiedział to tylko po to, żeby przerwać ciszę.
- Nawet zaczęłam trochę więcej wychodzić do ludzi, tata wypchnął mnie z domu, żebym zaczęła przyzwyczajać się do tego, że muszę będę musiała po angielsku, bo w poniedziałek zaczynam szkołę. Rodzina cały czas podekscytowana Londynem. Tata teraz codziennie uczy Emilkę angielskiego, bo poziom trzecioklasistki jest marny, ale od przyszłego tygodnia jakaś pani będzie do niej przychodzić. A jak twoja rodzina? Coś z nią nie tak? Dlatego jesteś taki smutny?
- Nie, z moją rodziną wszystko w porządku, nic ciekawego, po staremu. Musimy pogadać, wolałbym, żebyśmy usiedli na ławce.
- Przecież rozmawiamy. No dobra, o co chodzi?
- Dużo myślałem o naszym związku. To trochę trudne, gdy Ty jesteś w Londynie, a ja w Polsce i przez cały tydzień za Tobą tęsknię, jestem w złym nastroju.
- Jak będzie tylko jakieś dłuższe wolne to na pewno przyjadę do Polski i spędzimy ze sobą trochę więcej czasu, a trudności są przecież po to, żeby je pokonywać.
- No tak, ale jak zacznie Ci się szkoła, to pewnie nie będziesz mogła przyjeżdżać w każdy weekend i może być nawet tak, ze nie będziemy się widzieć przez miesiąc.
- Myślę, że tak nie będzie, poza tym przecież jeślibyś chciał to moglibyśmy codziennie gadać przez telefon. W zeszłym tygodniu dzwoniłeś, ale okej, do czego zmierzasz?- odburknęłam, bo miałam już sporą gulę w gardle.
- Po każdym moim telefonie, jak już skończyliśmy rozmawiać, tęskniłem jeszcze bardziej, dlatego teraz nie dzwoniłem. Uważam, ze lepiej byłoby dla nas, jakbyśmy przestali się spotykać...
- Aha , czyli zrywasz ze mną?- łzy napłynęły mi do oczu.
- No tak jakby na to wychodzi, ale to dla naszego dobra.
- Już mnie nie kochasz? Możesz mi to powiedzieć, a nie wymyślać historyjki o tym, że jest Ci beze mnie źle i tak będzie lepiej.
- Magda to nie jest tak, że Cię nie kocham, tylko chcę dla nas bobrze. Teraz trochę pocierpimy i po chwili przejdzie.
- Myślisz, że pogodzenie się ze stratą Ciebie przyjdzie mi łatwo?!
- Nie, mi tez nie, ale później będzie nam już o wiele łatwiej.
- Wątpię... To z powodu jakiejś innej dziewczyny?
- Przecież mówię Ci, że nie... Oczywiście ten weekend możemy jeszcze spędzić razem, możesz u mnie spać, nie mogę Cie zostawić na pastwę losu.
-Nie musisz się nade mną litować, poradzę sobie. Pójdę na lotnisko, może uda mi się złapać jeszcze dzisiaj jakiś samolot do Londynu.
- Magda naprawdę możesz zostać u mnie do jutra.- złapał moją rękę.
- Puść mnie! Nie chcę twojej pomocy, chcę jak najszybciej być w domu.
- Jesteś pewna?
- Niczego teraz bardziej nie pragnę niż położyć się w swoim łóżku i zasnąć.
- Dobra, ale pozwól się chociaż odwieźć na lotnisko.
- Poradzę sobie, pojadę autobusem.
- Nie puszczę Cię, jeśli nie pozwolisz mi się odwieźć.
- Okej, ale później od razu schodzisz z moich oczu. Zgadzam się tylko dlatego, że nie chcę dłużej Cię dotykać.
Wsiedliśmy do samochodu. Przez całą drogę gapiłam się przez okno, udawając, że są tam bardzo ciekawe widoki, bo nie chciałam, żeby Sebek widział moje łzy. Akurat, gdy dojeżdżaliśmy udało mi się trochę opanować i przestałam płakać. Podeszłam do kasy, udało mi się wykupić jeden z ostatnich biletów. Samolot miałam za dwie godziny, Sebastian chciał ze mną poczekać, ale zdecydowanie wolałam zostać sama, niż być w jego towarzystwie i jakoś udało mi się go przekonać, żeby pojechał do domu. Obiecałam mu tylko wysłać SMS-a jak będę już w domu. Teraz czekając na samolot, usuwałam wszystkie zdjęcia z Sebastianem, jakie miałam w telefonie.
Weszłam do domu głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Rodzice trochę się przestraszyli, bo na pewno nie spodziewali się, że to mogę być ja:
- Magda co się stało? Czemu tak wcześni wróciłaś? Miałaś być dopiero jutro.- spytała dalej trochę przestraszona mama.
- Nic.
- Musiało się coś stać, skoro jesteś już w domu.
- Sebek ze mną zerwał. Wystarczy?
- To już nigdy się z nim nie pobawię?- spytała cicho Emilka.
- Na to wygląda, że nie.- i mała zaczęła płakać.
Poszłam do swojego pokoju, wysłałam krótkiego SMS-a do Sebka, że już jestem, po czym usunęłam jego numer i rzuciłam się na łóżko. Przez jakiś czas płakałam. Wzięłam prysznic, trochę się przy tym uspokajając i poszłam spać.
_____________
Ten rozdział jest trochę dłuższy. Mam nadzieję, że choć troszkę Wam się spodoba. Jeśli tak to bardzo ucieszyłby mnie nawet bardzo krótki komentarz, bo piszę to dla Was i chciałabym wiedzieć, czy warto i co o tym myślicie xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)